Rektorzy uniwersytetów ws. podwyżek wynagrodzeń pracowników uczelni
Obradujący w Szczecinie rektorzy uniwersytetów polskich podjęli uchwałę, w której zwrócili się do minister nauki Barbary Kudryckiej, aby zaplanowane podwyżki wynagrodzeń dla pracowników publicznych szkół wyższych zostały rozdysponowane na okres od lipca do końca grudnia br.
W Szczecinie odbywały się trzydniowe obrady Konferencji Rektorów
Uniwersytetów Polskich kończące trwająca kadencję.
Uruchomienie wzrostu wynagrodzeń od lipca, nie zaś od stycznia
br. z wyrównaniem, spowoduje, że kwota podwyżki będzie dwa razy
wyższa niż kwota obliczona przez resort w skali całego roku, czyli
nie wyniesie średnio na każdego pracownika ok. 140 zł brutto, a
280 zł - tłumaczyli w sobotę na konferencji prasowej rektorzy.
Rektorzy wyrazili nadzieję, że ich postulat zostanie
zaakceptowany przez resort nauki w najbliższych dniach. Ostatnio
zapadła decyzja o zwiększeniu dotacji dla uczelni publicznych z
rezerwy celowej ujętej w ustawie budżetowej na rok 2008 na
zwiększenie wynagrodzeń pracowników uczelni publicznych. Wzrost
wynagrodzeń ma być naliczany od stycznia br.
Jak mówił dziennikarzom przewodniczący konferencji prof.
Stanisław Lorenc z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
szczecińskie spotkanie ma charakter sprawozdawczo-informacyjny.
Obecni na nim rektorzy elekci mają wybrać prezydium nowej kadencji.
Rektorzy podkreślali, że choć na uczelniach polskich występuje
"zapotrzebowanie" na studentów wobec spadającej liczby kandydatów,
to troską ich władz jest to, by nie ucierpiał na tym poziom
uniwersytetów.
Jeśli liczba kandydatów na studia zmniejszy się w ciągu
najbliższych kilku lat m.in. z powodu niżu demograficznego
uważamy, że ostaną się dobre uczelnie - mówił prof. Lorenc.
Uczestnicy spotkania zwracali uwagę także na inny problem uczelni
- brak kadry nauczającej. Przypominali, że od 1995 r. ponad
czterokrotnie wzrosła liczba studentów, a w tym czasie liczba
kadry zwiększyła się o połowę. "Jest to rekompensowane nadmiernym
zaangażowaniem nauczyli akademickich. To ma swoje negatywne
konsekwencje w sferze naukowej" - mówił prof. Lorenc.
Prof. Marek Wąsowicz z Uniwersyteckiej Komisji Akredytacyjnej
podkreślał, że bardzo zdolna polska młodzież zaczyna się rozglądać
po ofercie europejskiej. "To jeszcze śladowa liczba, ale to
poważne wyzwanie dla naszych uniwersytetów, by swoją ofertę
konstruowały tak atrakcyjnie, by najlepsi absolwenci studiowali w
Polsce. Poziom nauczania zależy nie tylko od jakości kadry i
atrakcyjnych programów, ale też od tego, kto studiuje" - wyjaśniał.
Szansą dla dobrze kształcących polskich uczelni jest także
przyciąganie studentów z inny krajów - uważają rektorzy.
Zdaniem rektorów zmianie musi ulec system finansowana uczelni.
Podkreślali, że dotacje budżetowe pokrywają jedynie do 60 proc.
ich potrzeb. Resztę pieniędzy uczelnie muszą zdobywać same. Szanse
np. na rozwój badań dają fundusze europejskie - dodawali.
Pytani przez dziennikarzy o współpracę uniwersytetów z
podmiotami gospodarczymi przyznawali, że jest ona na bardzo niskim
poziomie, bliskim zeru. Rzadko uczelnie wykonują np. badania
naukowe na potrzeby gospodarki. Zmalała np. współpraca wydziałów
chemii z firmami farmaceutycznymi. Tak samo niewiele jest
stypendiów doktoranckich finansowanych przez firmy.
Rektorzy przyznali, że wymieniali między sobą uwagi nt poziomu
trafiających na uczelnie maturzystów. W obradach Konferencji wziął
udział m.in. podsekretarz stanu w resorcie edukacji Zbigniew
Marciniak, odpowiedzialny za sprawy szkolnictwa średniego.
Jak przyznał prof. Wąsowicz nowa matura jest dość wygodnym
narzędziem dla uczelni, które m.in. standaryzuje sposób naboru i
ułatwia rekrutację. "Jeśli popatrzymy z kolei na poziom tych,
którzy do nas przychodzą, to wszyscy konstatujemy, że otrzymujemy
innych studentów niż byśmy oczekiwali. Oni są z najwyższej półki,
z najwyższą punktacją, ale dysponują innymi umiejętnościami niż
te, które są oczekiwane przez uniwersytet" - wyjaśnił, dodając, że
przyszli studenci przygotowując się do egzaminu maturalnego, uczą
się "pod test", tak by uzyskać najwięcej punktów.
"Nie ma takiej korelacji, że bardzo dobrzy maturzyści oznaczają
bardzo dobrych studentów. Poziom sukcesów studenta już po
pierwszym roku pokazuje, że to nie jest oczywiste, że to się
zaczyna rozchodzić" - podkreślił.
Jak dodał prof. Lorenc przedstawiciel MEN uspokajał rektorów, że
resort pracuje nad dopasowaniem poziomu egzaminu maturalnego do
oczekiwań uczelni.
"Nikt z nas nie zgłasza wniosku, by zaniechać tego systemu, który
jest stosowany, ale o dopasowanie istniejących instrumentów do
poziomu matury" - zaznaczył Lorenc. (PAP)
ostatnia zmiana: 2016-09-02