Pomorska Akademia Medyczna stała się Pomorskim Uniwersytetem Medycznym. - To prestiż, podkreślenie statusu uczelni po ponad 62 latach działania - mówi rektor prof. Przemysław Nowacki. I porównuje uczelnię do pięknej kobiety, która po ślubie zmieniła nazwisko.
Dawna PAM ma prawo
używać nowej nazwy od 21 sierpnia - dwa tygodnie po opublikowaniu sejmowej
uchwały zmieniającej nazwę uczelni w Dzienniku Ustaw RP. W piątek zamówiono 400
nowych pieczątek. Strona internetowa przeszła lifting (nagłówki i logo). W
sobotę i poniedziałek trwała wymiana szyldów na budynkach. Stare trafią na
aukcję.
- Odsłonięcie szyldu nad wejściem do rektoratu nastąpi 1
października, podczas inauguracji roku akademickiego. Czerwoną tablicę zastąpi
38 eleganckich, wykuwanych literek "Pomorski Uniwersytet Medyczny w
Szczecinie" - informuje Kinga Brandys, rzecznik PUM (tak od teraz
oficjalnie nazywa się pełniona przez nią funkcja). - Zmiana nazwy to także
wymiana indeksów, legitymacji studenckich i wielu innych dokumentów. Będzie też
nowy sztandar oraz insygnia dla rektora.
Ubiegając się o zmianę nazwy, uczelnia musiała oszacować i
pokryć koszty z tym związane: ok. 300 tys. zł.
Przede wszystkim prestiż. Pomysł na PUM zrodził się w 2005
r., kiedy weszła w życie nowa ustawa o szkolnictwie wyższym. Uniwersytetom tzw.
przymiotnikowym (przyrodniczym, technicznym, medycznym) nadała ona wyższą rangę
niż akademiom. Szkoły medyczne w Warszawie, Gdańsku, Łodzi szybko
przekształciły się w uniwerki. Podstawowy wymóg - sześć uprawnień do nadawania
stopnia naukowego doktora albo doktora habilitowanego.
- Jeśli akademia medyczna zmienia nazwę na uniwersytet, to
spełnia kryterium jakościowe, czyli zasługuje na więcej - mówi prof. Nowacki. -
Uprawnienia zyskuje się dzięki wysokospecjalistycznej kadrze i jednostkom,
którymi ta kadra zawiaduje. Wiedzieliśmy, że największe uczelnie medyczne
zrobią to wcześniej. My teraz. Wykonaliśmy sporą pracę: w 2005 r. mieliśmy trzy
uprawnienia, do 2009 - drugie tyle. Teraz jest siedem, a ósme w drodze.
Uczelnia jest mocniejsza niż pięć lat temu.
Jak osiągnąć ten wyższy poziom? PAM wykorzystała potencjał
silnego wydziału lekarskiego, którego jednostki zasiliły inne wydziały. Nowe
wydziały rosły, wzmacniały się. Np. wydział nauk o zdrowiu, który był
najmłodszym dzieckiem uczelni, teraz ma trzy uprawnienia.
- Dziękuję wszystkim, którzy zrozumieli konieczność
historyczną i działali na rzecz tego, by PAM zamienił się w PUM. To jest sukces
całej społeczności akademickiej. Tych, którzy tu pracują i pracowali! Przez
ponad 62 lata działali tak, że teraz możemy zmienić nazwę.
PUM zamiast PAM to też wymierne korzyści. Uniwersytety mają
otrzymywać większe dotacje z budżetu państwa niż akademie i szkoły wyższe.
Szczecińska uczelnia medyczna w Polsce i Europie znana jest
jednak jako PAM. Dla mieszkańców miasta i regionu PAM to po prostu dobra marka,
synonim jakości kształcenia, potwierdzenie wysokiego statusu społecznego.
Rektor przekonuje jednak, że nowa nazwa szybko się przyjmie. Wszystkie uczelnie
medyczne zmieniły "a" na "u".
- Pół roku i ludzie przyzwyczają się do PUM. Gdybyśmy
dokonali odwrotnej zmiany, też pytaliby: PAM, jaki PAM? - śmieje się prof.
Nowacki. - Akademię Morską też akceptujemy, choć przez lata była Wyższa Szkoła
Morska - dodaje Kinga Brandys.
Akcji marketingowych mających rozpropagować PUM nie będzie. -
Kiedy elegancka, piękna kobieta wychodzi za maż i zmienia nazwisko, nie znaczy
to, że rodzi się od nowa. Jej wartości pozostają.
Atutem nowego nazwiska "pięknej uczelni" jest to,
że w innych krajach już ono funkcjonuje. - Od wielu lat za granicą jesteśmy
rozpoznawani jako Pomeranian Medical University in Szczecin - podkreśla
Brandys.
Rok akademicki 2010/11 rozpocznie na PUM 1938 studentów, w tym ponad 1350 na studiach stacjonarnych (I i II stopnia). Najbardziej oblegane kierunki to: lekarski, stomatologiczny, biotechnologia, medyczna, dietetyka, fizjoterapia. PUM to trzeci uniwersytet w Szczecinie - obok Uniwersytetu Szczecińskiego i Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego.
źródło: PUM